poniedziałek, 17 lutego 2014

Po czterech latach... z nową filozofią i dedykacją

Minęły cztery lata i znowu tu jestem. W międzyczasie mój ogień przygasł, a raczej pewni ludzie próbowali mi wmówić, że jest on tak palący, że nieciepły. Chłopcy z tamtych lat pozostali na kartach historii i pięknych książek, a mnie wypieprzyli z zarządu wspólnoty mieszkaniowej:D Obiecuję, że już nie będę pisać żadnych gniotów o korporacjach ani bezskrzydłych aniołach. :) Chociaż mogłabym, bo z korporacjami doświadczeń mi nie brakuje. Piąty rok spędzam całe dnie z dziećmi, które uczą mnie mądrości życia lepiej niż dorośli.
Jednak pisanie ciągle jest dla mnie ważne i uwielbiam się nim zajmować. Chciałabym pielęgnować to zamiłowanie regularnie. Co więcej... może wreszcie odważę się pokazać je szerszej publiczności. Zastanawiałam się, czy nie pokasować dawnych postów, ale postanowiłam je zachować. Niech moje "pióro" przechodzi ewolucję i rewolucję. Niech moje marzenie o regularnym pisaniu się spełnia! A potem może zobaczę swoje postępy:)
Życie tak już się plecie, że zazwyczaj potrzeba pisania pojawia się we mnie wtedy, kiedy dzieje się coś trudnego. Jednak wierzę, że to, co jest trudne, jest też piękne i Pan Bóg wyprowadza z każdej ciężkiej sytuacji jakieś niesamowite, niepojęte dobro.
Przez ostatnie cztery lata bardzo się zmieniłam. Staram się pilnować sama siebie w kwestii cieszenia się życiem. Zwłaszcza w naszym polskim narzekactwie narodowym iskierka optymizmu jest niesamowicie potrzebna. Moją nową filozofią jest radość z rzeczy pozornie małych i oczywistych, a jednak jakże ważnych - zdrowie, przyjaciele, rodzina, dom nad głową, pełna micha...
Czytając stare wpisy zauważyłam, że ten blog nie miał konkretnego charakteru. Postanowiłam to zmienić. Kiedyś, w moim ulubionym czasopiśmie z młodych lat- "Filipince" był taki cykl "Zbieraj życie". Czytelniczki wysyłały krótkie historie, które przydarzyły się im bądź ich znajomym, członkom rodziny, a które to historie zadziwiały. Ja także chciałabym zbierać dla Was życie, bo to właśnie ono jest najlepszym scenarzystą, pisarzem, reżyserem, malarzem, rzeźbiarzem, kompozytorem. Chciałabym moim ogniem ocieplać każdą codzienność.
Chciałabym także zadedykować tego bloga wszystkim osobom, które zachęcały mnie do pisania, a szczególnie (w kolejności chronologicznej) mojej Mamie Ewie, mojej ś.p. Babci Wandzi (która zachęcała mnie do pisania historii o dzieciach), mojemu ś.p. wujkowi Andrzejowi oraz mojemu Przyjacielowi Scottowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz