poniedziałek, 17 lutego 2014

Najszybsze korki z angielskiego, jakich w życiu udzieliłam

Nie ma to jak siedzieć miłym popołudniem słonecznym w ulubionym autobusie 172 i podczytywać "The Great Gatsby"- w oryginale, się ma rozumieć.
Siedzę ja sobie i zgłębiam treści sielskie angielskie, kiedy to na Dolnej ulicy przez szybę dopatruję dwóch jegomościów z butelczynami o zawartości co najmniej wyskokowej.
- Ty, weź ogarnij przystanek, na którym wysiadamy. Zastaw tą kobietę!

Tą kobietę zastaw? doszło do resztek mojej zaczytanej świadomości. O. Siedzę na poczwórnym siedzeniu sama, jestem kobietą, pusto tu jakoś, słychać wtaczające się kroki...

- Dzień dobry pani!

Dobra, tylko zimna krew.

Jeden jegomość - szczupły Blondynek Z Ukruszonym Zębem siada koło mnie, drugi- taki okrągłych raczej rozmiarów Miś- naprzeciwko. Ten z naprzeciwka zapuszcza żurawia w stronę mojej okładki.

- O, pani czyta. O...to po angielsku. Mamy nadzieję, że pani nie przeszkadza, że my tu z butelką.
- Mi nie, ale to chyba nielegalne...
- Eee, yy, ale jak to? tak troszeczkę tylko. A pani dobrze umie po angielsku?
- No, raczej dobrze.
Tym razem Blondynek Z Ukruszonym:
- O, ja trochę pamiętam: Maj nejm ys.. Janek. Du ju spik inglisz?
- No brawo.
Tu wtrąca się Miś:
- A daje pani lekcje angielskiego?
- No, tak... - zaczęłąm nieśmiało, zastanawiając się, czy już powinnam żałować swojej szczerości...
- Ołpen... klozed- kontynuuje Blondynek Z U.
- To może nam pani da lekcje angielskiego?
- Yy.. ale już mam lekcje angielskiego...
Blondynek:- Gudbaj, to też pamiętam.

Nieśmiało skłoniłam swój niewinny wzrok w książkę, udając, że nic mnie nie zraża, a panowie w tym momencie podnieśli się z siedzeń, aby wysiąść przy Parku Dreszera.
- Gudbaj! Gudbaj!- mówili obaj.

Odetchnęłam niejako z ulgą.

Już, już miałam się zatopić w dalszych losach Wielkiej Prohibicji, kiedy spostrzegłam, że autobus będzie skręcał wprost przed moimi nowymi niedoszłymi uczniami. Nie wiedząc, gdzie podziać oczy, dziarsko spojrzałam w stronę Blondynka i Misia.

- Gudbaj! Gudbaj!- krzyczeli na całą Puławską, a machanie chyba widać było aż w Piasecznie:)

These two boys just made my day! :)

PS. Strach pomyśleć, co by było, gdybym czytała książkę po francusku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz