niedziela, 11 października 2009

Dlaczego "jak ogień"?

Pewnie od tego należałoby zacząć...

Chciałam, aby ten blog w jakiś sposób mnie scharakteryzował. A wiem, że ja jestem trochę taka jak ogień.

Czy dlatego, że bardzo szybko się do czegoś zapalam, a potem równie szybko gasnę?
Może...
Słomiany zapał często występował w moim życiu.

A może dlatego, że mam rude włosy? Tzn. były rude, teraz są już bardziej blond;)

Wiele osób mówi mi, że jestem ciepła. Ogień daje ciepło, daje też światło.

Ogień potrafi być intrygujący, ale jeśli zbliżysz się do niego za bardzo, możesz się bardzo oparzyć...

Trochę tak chyba właśnie ze mną jest.
Do pewnego momentu daję ludziom ciepło, poczucie bezpieczeństwa, śmiem nawet twierdzić, że czasami coś im tłumacząc w pewnym sensie daję im światło. Jak każdy, który wyjaśnia jakąś życiową kwestię.

Jednak jeżeli ktoś przybliża się do mnie bardziej, pozwalam sobie na więcej. Moje płomienie potrafią zranić. Kąsają, choć tak naprawdę to nie jest złośliwe kąsanie. Chcę dotknąć tej osoby, ale nie chcę jej ranić.

Czasami płonę tak bardzo mocno, tak intensywnie...Czasami spalam się bardzo gwałtownie. Jeśli drewno jest wyjątkowo interesujące, płomień jest większy, mocniejszy, szybszy.
Czasami tego drzewa brakuje. Żagiew ledwo się tli. Czasami słabnie i nie wiadomo, gdzie szukać dalszego materiału na opał...

W tym ogniu jest tajemnica, choć gdy widzisz jego światło masz wrażenie, że wiesz o nim wszystko od razu.
Ten ogień wywołuje uśmiech...Ale czasami i przerażenie. W końcu jest to ŻYWIOŁ.

MÓJ ŻYWIOŁ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz