- -Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę.
- – No, ubierasz się pan.
- – W płaszcz – jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
- – Fakt!
- – Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
- – I zdążasz pan?
- – Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak… w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać.
- Od tej sceny, rozmowy dwóch robotników na dworcu w filmie "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?" zaczęła się moja miłość do filmów Stanisława Barei.
- Panie reżyserze! Ja widziałam wszystkie pana filmy, i te polskie, i te zagraniczne, i te amerykańskie...
- Do samego oglądania przekonali mnie moi znajomi. Mój kochany sąsiad- Karol, który cytował co i rusz na każdym kroku, moja koleżanka ze studiów- Ania, a także bliska przyjaciółka- Iza.
- To porządna dziewczyna! Trudno, co robić...
- Nie od początku rozumiałam, o co w zasadzie chodzi w tych filmach. Kiedy pierwszy raz obejrzałam "Misia", wydawał mi się zupełnie nieskładny i kompletnie pozbawiony logiki. Nie chodziło jedynie o fakt, że miałam nikłą znajomość rzeczywistości PRLu. Dialogi nie miały dla mnie kompletnie sensu! Dużo się nie pomyliłam. Bo przecież słynne barejowskie absurdy nie są logiczne! A jednocześnie, w swojej ponadczasowej wymowie, pokazują, że absurdy dotyczą każdych czasów i wielu codziennych okoliczności. I że w tym szaleństwie była metoda!
Na każdą rzecz można patrzeć z dwóch stron. Jest prawda czasów, o których mówimy i prawda ekranu, która mówi: “Prasłowiańska grusza chroni w swych konarach plebejskiego uciekiniera”. Zróbcie mi przebitkę zająca na gruszy ... Nie, nie! Zamieńcie go na psa. Zamieńcie go na psa. Niech on się odszczekuje swoim prześladowcom z pańskiego dworu! (...)
- Musiałam jeszcze raz obejrzeć zarówno "Misia", jak i "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?", niezrównany "Poszukiwany, poszukiwana" (Marysia!) , "Nie ma róży bez ognia", "Aletrnatywy 4" oraz "Zmienników" (i kilka innych też), żeby wgłębiając się w historie i jedyny w swoim rodzaju język docenić kunszt tego wybitnego artysty.
- Dwadzieścia osiem filmów o tym zrobiłem, robię dwudziesty dziewiąty!
- O Barei napisano już pewnie wszystko. A ja wszystkiego nie wiedziałam. Ostatnio jednak dzięki uprzejmości kolejnych znajomych (Oli i Marcina, którym dziękuję!), miałam okazję zajrzeć do tej oto książki:
- - Znacie ten język?
- - Nie... Tak czytam.
- - A... Jak tak, to można...
- Jest to poszerzona wersja książki "Miś, czyli rzecz o Stanisławie Barei", której nie udało mi się odnaleźć (ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... proszę o wiadomość!). Czytając nie sposób było się nie uśmiechnąć przy wielu historiach.
- Czytać umie?
- Kto?
-No, Marysia!(...) Playboya niech mu pani poczyta!
Autor nie tylko opowiada o zabawnych anegdotach z planów wielu filmów, lecz także o faktach z życia reżysera, o stosunku "Stanika" (jak nazywali go znajomi) do rzeczywistości. Jednak najczęściej w książce natykałam się na przykłady "bareizmów wiecznie żywych"- wiecznie obecnego języka, który niby to w sposób wyszukany, ale mimo wszystko ogłupiający potwierdza, iż filmy nie tracą na aktualności. - W warunkach rzeczywistości przedwrześniowej, na tle ogólnego regresu, tak ekonomicznego, jak i społeczno-politycznego i to zarówno w warstwie pryncypiów merytorycznych jak i w głęboko zacofanej warstwie sanacyjnej infrastruktury, szczególną nieudolnością i brakiem koncepcji, rysował się ogólny bilans białka, który to bilans jak powszechnie wiadomo, wyznacza tak kompetentność czynników odpowiadających za ekonomikę w każdym społeczeństwie jak i świadczy w sposób najbardziej widoczny jak sprawy te są zabezpieczone…
- I tak, nawiązując już nawet do wydarzeń, których reżysser nie doczekał, Maciej Łuczak przywołuje chociażby sytuację z pochówkiem rzekomych zwłok Stanisława Ignacego Witkiewicza. Ostatecznie okazały się one być... ciałem trzydziestoletniej kobiety. Albo inna perełka- niegdyś popularne telewizyjne konkursy audiotele. Dla niewtajemniczonych wyjaśnię- były to konkursy, gdzie za śmiesznie proste pytania (z odpowiedziami wielokrotnego wyboru!) można było wygrać grube pieniądze. Wystarczyło zadzwonić, oczywiście za odpowiednią (słoną) opłatą do telewizji. Okazuje się, że 34 % osób miało problem z odpowiedzią na pytanie "czy babka wielkanocna to: roślina, ciasto, a może budowla z piasku?" A Mistrz Bareja już dawno umieścił tą prawdę w serialu "Alternatywy 4":
- Myśmy robili badania, okazuje się, że 60 procent osób nie rozumie dziennika- pada z ust towarzysza Winnickiego.
- Gdyby się dobrze rozejrzeć, podobne nonsensy napotykamy na co dzień.
- Ostatnio w urzędzie miasta pani odmówiła obsłużenia mnie, ponieważ podeszłam do niej z nie wypełnionym wnioskiem.
- - Myślałam, że może mi pani pomóc?- zagaiłam, "pókim dobrze wychowana" (znowu cytując Mistrza).
- - ALe ja w tym czasie mogę przyjąć inne osoby!- pani się wzburzyła.
- - Ale tu przecież nikogo nie ma! Nikt nie stoi w kolejce!
- - Niestety. Bez wypełnionego wniosku proszę nie podchodzić.
- Potem się okazało, że były tam do uzupełnienia trzy, może cztery rubryczki...
- – Tak mówicie? A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka!
- – Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu?
A czy muszę komentować w obecnych czasach bardzo znamienny postulat gospodarza domu przy Alternatywy, Stanisława Anioła?
Zanim przejdę do przedstawienia kandydatur do naszej nowej rady, chciałem państwa poinformować, że przed naszym zebraniem odwiedził mnie obywatel Winnicki, którego wszyscy dobrze znamy i zobowiązał mnie do przekazania wiadomości, że z góry akceptuje wszystkie wyniki naszych demokratycznych wyborów. Oczywiście jeżeli będą zgodne z naszymi oczekiwaniami.
- I tak dalej, i tak dalej. Mogłabym mnożyć przykłady, ale obserwacje rzeczywistości pozostawię Drogim Czytelnikom. Co więcej, jak widać, do wielu z tych sytuacji pasuje przynajmniej jeden cytat z filmów Stanisława Barei. Jak wiemy, gros z nich weszło do codziennego potocznego języka.
Józef Nalberczak i Marian Łącz w filmie "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?" źródło: http://www.sagowce.eu/index.php/dyrdymalki/671-ja-to-prosze-pana-mam-bardzo-dobre-polaczenie | . |
Maciej Łuczak "Miś, czyli świat według Barei", wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa, 2007 r. |
|